Uwielbiamy takich rozmówców. Dorotę Szlachcic można słuchać i słuchać, bowiem opowiada o swojej pracy i pasjach w sposób fascynujący. Wielokrotnie nagradzana za różne niesamowite projekty, sięgnęła po Scalamid jako materiał przedstawiający pływające słonie przy wejściu do łódzkiego Orientarium. Zapraszamy do jakże inspirującego wywiadu z współwłaścicielką ArC2 Fabryka Projektowa.
Tomasz Czarnecki (Scalamid). Oceanarium w Angoli – już samo to hasło brzmi niesamowicie, a jak dodamy, że projekt wykonała polska firma… Proszę zdradzić nieco kulisów tego przedsięwzięcia.
Dorota Szlachcic (ArC2 Fabryka Projektowa i Szlachcic Architekci). – Nie tak prosto cokolwiek wybudować w Afryce. Projekt zrobiliśmy na zaproszenie sopockiej firmy Navimor, która wybudowała w Namibe szkołę rybołówstwa i znała miejscowe realia projektowania, uzgadniania i budowania. Cena pracy jest tam bardzo wysoka, bo na jednego niewykwalifikowanego robotnika przypada jeden inspektor nadzoru. Dlatego projekt technologii polegał na upakowaniu wszystkiego w kontenerach i przewiezieniu drogą morską do Angoli. Nawimor postanowił wykorzystać kolejne biznesowe możliwości i zrobić coś dla lokalnej społeczności.
Oceanarium powstaje w miejscowości Namibe na skraju pustyni Namib, co miało duży wpływ na projekt. Zmagaliśmy się z burzami piaskowymi i różnicami temperatur, bo nie zawsze jest tam ciepło. W Europie powstają takie obiekty, by pokazać ludziom zagrożone wyginięciem zwierzęta żyjące w zupełnie innej strefie klimatycznej. Tymczasem w Angoli wytrzebiono tego rodzaju faunę, m.in. z powodu głodu i biedy, stąd idea stworzenia miejsca, gdzie dzieci mogą zobaczyć zagrożone gatunki w scenerii lasu namorzynowego, wód strefy pelagicznej czy klifowego wybrzeża.
Pływające słonie na grafice
W Łodzi kończycie Orientarium z użyciem materiału o nazwie Scalamid.
– Zastosowaliśmy go w drodze wiodącej do wejścia tej części zoo. Na Scalamidzie wykonaliśmy czarno-białe grafiki pływających słoni, tworząc przedsmak tego co zwiedzający zobaczą w środku. Szukaliśmy materiału, na który można nanieść bezproblemowo rysunek, łatwego w mocowaniu, odpornego na warunki termiczne. Jednocześnie pozwalającego zastosować efekty świetlne, by faktycznie było widać odzwierciedlenie ruchów zwierząt. Do tego wielkoformatowość – nie lubię stosować małych elementów. Dużo tych wymagań (śmiech). Myśleliśmy o ceramice, szkle, lecz wybraliśmy Scalamid. Nie znałam wcześnie tego materiału. Testy jednak wychodziły idealnie, jak na ekranie komputera, zatem szybko się przekonałam do produktu. Finał jest powalający, wręcz świetny.
Trudno pominąć aspekt personalny. Odgrywa on ważną rolę w praktycznie każdym tego typu przedsięwzięciu. Współpracowałam z otwartymi głowami, ludźmi, którzy chcieli zrobić coś nowego, nie szli utartymi ścieżkami. Razem znajdowaliśmy rozwiązania. Zdecydowanie działanie z Pozbrukiem, Scalamidem, Artrysem było twórcze i inspirujące.

Zmieńmy strefę klimatyczną – zapytam o projekt w Nepalu.
– Niestety, jeszcze go nie zrealizowaliśmy. Nepalczycy zamierzali zorganizować bezpieczne wędrowanie Great Himalaya Trail dla turystów, takich jak my, którzy oderwali się od komputera i chcieliby bezpiecznie przenocować na wysokości 6000-7000 metrów n.p.m. Ogłoszono międzynarodowy konkurs dla architektów na tego rodzaju obiekt. Wpadliśmy na pomysł budowania schronisk, wykorzystując wszelkie właściwości wyrafinowanego technologicznie śpiwora, biorąc pod uwagę ekstremalne warunki otoczenia, używając perowskitowych folii do magazynowania energii słonecznej. Projekt został nagrodzony, Nepalczycy zorganizowali międzynarodową wyprawę do miejsc budowy schronisk i rozpoczęli przygotowania do rozpoczęcia inwestycji na miejscu. Zostały mi po tym profesjonalne buty trekkingowe (śmiech). Niestety, w 2015 roku kraj nawiedziło trzęsienie ziemi w okolicach Mount Everestu, co pokrzyżowało plany organizacji Samarth. Nadal jednak wierzę, że zrealizujemy pomysł.
Szarpanina z architekturą
Architektura w pani życiu to przypadek czy jednak działanie z premedytacją?
– Mogę to przedstawić jako działanie matematyczne: rysowanie + matematyka = architektura. Stanowi ona sumę dziecięcych zainteresowań. Od około 2008 roku wykonuję nieprzerwanie projekty biologiczne stanowiące niezwykle ważną część mojej pracy, mojej pasji. Co ciekawe, dzięki niej znajduję kolejne pasje. Przykład – podczas realizacji Afrykarium we Wrocławiu panowały wręcz nieziemskie upały. Współpracownicy przynieśli więc pianki i zaczęli nurkować. Spróbowałam i już po chwili wiedziałam: to jest to! Nurkowanie pochłania mnie obecnie całkowicie. Zainwestowałam w sprzęt i zdobywam zaawansowane certyfikaty. Oczywiście nie dla samych licencji, tylko dalszego doskonalenia techniki i osiągania kolejnych poziomów. Historia ma dalszy ciąg. Podczas projektowania Orientarium w Łodzi, jak i innych tego rodzaju obiektów, znałam już dobrze magię podwodnego świata. Wielki błękit wciąga.
Powiedziała pani nurkowanie. To jedyna pasja poza architekturą?
– W pracy mam bardzo dużo adrenaliny, więc po pracy musi być jej… jeszcze więcej. Latam w tunelu aerodynamicznym, stanowiącym taki wstęp do skoków spadochronowych. Geneza – projektowałam symulator do skoków spadochronowych i postanowiłam sama spróbować. Kiedyś startowałam w półmaratonach, teraz już nie, bo… nurkuję. Biegam jednak codziennie rano, uwalniając umysł. Skupiam się tylko na sobie i naturze, której tak bardzo nam wszystkim brakuje – na szczęście na przeciwko domu jest park a tam przyroda. Gram również w tenisa, także w turniejach. Oczywiście najwięcej czasu pochłania mi architektura, taki typowy pożeracz czasu. Wszystko inne muszę jej wyszarpywać. Dlatego potrzebne są na tyle mocne bodźce, by mi się to udało (śmiech).
Konkurs w zoo
Lubi pani swoją pracę.
– Nawet bardzo. Architektura to dziedzina, w której trzeba pochylić się nad wieloma projektami niemal jednocześnie. W nagrodę dotykamy tego co tworzymy. Patrzymy na ludzi czepiących radość z użytkowania przestrzeni, wymyślonych przez nas. Nie da się porównać tego uczucia z niczym innym. Najbardziej cenię pracę w dobrym zespole. To wspaniałe wspólnie pochylić nad jakimś trudnym zagadnieniem. Lubię pracować w dużych grupach ludzi, gdy każdy zajmuje się inną dziedziną i ma inne doświadczenia. Tworzymy wtedy taki Dream Team…
Skąd specjalizacja w biologii?
– To przypadek, błysk geniuszu. Wzięliśmy udział w międzynarodowym konkursie architektonicznym na oceanarium „Życiodajne Wody Afryki”. Wrocławskie zoo napisało bajkę w jaki sposób zwiedzamy Afrykę i my jedynie ją „zilustrowaliśmy” za pomocą architektury. Nie mając wcześniej doświadczenia w architekturze biotopów, zaufaliśmy temu co czujemy i zrobiliśmy poetycki wygrywający projekt. A po pierwszej realizacji oceanarium było już łatwiej, bo w wielu przetargach wymagano od architektów zrobienia co najmniej jednego oceanarium, co w Polsce spełniałam tylko ja.
Projekty związane ze zwierzętami są fascynujące a jednocześnie bardzo trudne, bo muszą uwzględniać mnóstwo aspektów nieistotnych dla budowy mieszkaniówki. Chociażby kwestia bezpieczeństwa, zarówno zwierząt, jak i ludzi. Niezwykle istotną rolę odgrywa tutaj wsparcie biologów, ludzi czujących zwierzęta. Oni znają „możliwości” słoni, niszczących wszystko co im stanie na drodze. Sugerują bezpieczne odległości przejścia dla ludzi od woliery orangutanów, by uniknąć ataku, ale także, by czuły się one komfortowo, bezstresowo. Tego rodzaju informacje i proponowane rozwiązania są wręcz bezcenne. Musimy też pamiętać, że w budynkach biologicznych panuje znacznie wyższa temperatura i wilgotność niż w mieszkaniach, biurach. Te wszystkie dane trzeba przetworzyć, dokonać analiz, czysta fizyka budowli.
Safari Park dla tygrysów
W przypadku oceanarium dochodzi do tego kwestia wody.
– Powinna być czysta, jednocześnie spełniająca wszystkie warunki do tego, by zwierzęta morskie miały stworzone warunki choćby zbliżone do życia na wolności. Pod oceanarium w Łodzi powstała fabryka oczyszczania wody. Sztuczna skała nie może mieć pustych przestrzeni, bo zaczną w niej rozwijać się chorobotwórcze bakterie, należy więc wypełnić ją betonem. W takich budynkach materiały są zupełnie inne niż w standardowych, używamy akrylu do budowy podwodnych tuneli i punktów widokowych. To materiał mający dużą odporność na ściskanie i rozciąganie, można dociążyć go kilkumetrowym słupem wody. Zamiast szkła, wbudowujemy poduszki z folii ETFE aby promienie słoneczne mogły penetrować dżungle, wody i piaszczyste wybiegi. Każdy biotop przed wpuszczeniem zwierząt musi przejść surową ocenę specjalistów od różnych gatunków.
Kolejne wyzwanie?
Safari Park dla tygrysów na Syberii koło Władywostoku. Już się cieszę i… pracuję nad następnym. Razem z grupą specjalistów od architektury biotopów tworzymy w social mediach profesjonalny hub, gdzie będziemy dzielić się naszymi doświadczeniami w tej wąskiej dziedzinie.
Zapraszamy również do obejrzenia i wysłuchania rozmowy z Dorotą Szlachcic.
Dorota Szlachcic. Szef zespołu projektowego, główny projektant, współwłaściciel ArC2 Fabryka Projektowa. Profesjonalista Roku 2014 wg Forbesa (1 miejsce w kategorii architekt), laureatka honorowej nagrody SARP Wrocław. Wspólnie z zespołem zaprojektowała m.in. oceanarium w wrocławskim ZOO, Oceanario de Namibe w Angoli, Himalayan Mountain Hut w Nepalu, Orientarium w Łodzi. Licznie nagradzana za projekty mieszkaniowe. Absolwentka Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej.